Urodziny Karola
Po ostatnim niedzielnym wypadzie na Pogorie stwierdziłem, że to dobre miejsce na zorganizowanie off-roadowych urodzin mojego bratanka Karola, który niebawem (24.11.) będzie obchodził swoje 10 urodziny. Zadzwoniłem do mojego brata Jakuba i umówiliśmy się, na sobotę 21.11, że pojedziemy wspólnie na dwa auta świętować urodziny Karolka na piaskach Pogorii. Na miejsce spotkania dotarliśmy po godzinie 11:00 dwoma autami Terrakanem i Nissanem Qashqai z napędem na 4x4 w składzie TokTerr Team - Ja, Maciek, Filipek i Piotrek oraz Kuba, Karol i Natalka. Oprócz świętowania urodzin chcieliśmy również zobaczyć jak poradzi sobie brata Nissanek na piaskowym terenie.
Po tej akcji postanowiliśmy poszukać kolejnego miejsca na zorganizowanie biwaku. Dzieciaki wybrały znów miejsce przy wodzie. Ja zabrałem się za zrobienie herbaty na kuchence turystycznej. Piotrek z Karolem pobiegli bawić się w piasku, Natalka z Filipem dostali za zadanie ułożenia watry i rozpalenia ognista.
Po chwili w naszym prowizoryczny biwaku pojawił się Pan z prośbą o pomoc w wyciąganiu jego nieopodal zakopanego VW passata. Ja z Piotrem pojechałem na pomoc, a Kuba został z resztą wyprawy w "obozie". Cała akcja ratunkowa poszła sprawnie i szybko. Niestety nie obyło się bez strat po stronie wyciąganego. Podczas ciągnięcia zgromadzony piach w przednim zderzaku spowodował wyrwania dolnych mocowań i osłony zderzaka. Wyrwane elementy zostały pozbierane i schowane do bagażnika, aby nie zaśmiecać tego pięknego terenu. Niestety z przykrością muszę stwierdzić, że w okolicy jest wiele miejsc gdzie widać pozostałości po elementach samochodów i ogniskach.
Po
powrocie do naszego obozu dokończyliśmy rozpalanie ogniska i przyszedł czas na pieczenie kiełbasek.
Gdy już wszyscy byli najedzeni
nadszedł kulminacyjny moment naszego spotkania czyli odśpiewanie
Karolowi sto lat i wręczenie prezentów oraz zjedzenie tortu, który
został utworzony z 10 babeczek przygotowanych rano przez
Monikę.
Niespodzianka bardzo spodobała się Karolowi. Prezenty
zdobyły uznania obdarowanego a torcik babeczkowy szybko zniknął.
Z
uwagi, że już dochodziła godzina 15:00 a chcieliśmy wrócić przed zapadnięciem zmroku do domu, zaczęliśmy składać nasz
obóz uważając, aby nie zostawić po sobie żadnych śmieci.
Niestety to nam się nie do końca udało. Ponieważ podczas kontroli
naszego ekwipunku biwakowego okazało się, że zaginała gdzieś
Kuby
saperka, którą bawił się Karol z Piotrem. Mimo przeszukania
całego obozowiska i terenów przyległych nie udało nam się jej
odnaleźć.
Do
wyjazdu z terenu piaszczystego oczywiście udaliśmy się okrężną
drogą zaliczając wszystkie bliższe i dalsze podjazdy, kałuże i
pagórki, aby jeszcze trochę pojeździć po tym fajnym miejscu.
Podsumowując cały wyjazd można określić mianem bardzo udanego. Spędziliśmy razem z bratem i jego dzieciakami trochę czasu po długie przerwie spowodowanej Covidem. Przetestowaliśmy też Nissana Qashqai z napędem 4x4 na piachu. I uczciwie mówiąc całkiem dobrze sobie radził. Myślałem, że trzeba będzie go wyciągać bo się gdzieś zakopie w piachu. A tu niespodzianka to mój Terrek potrzebował pomocy.
Komentarze
Prześlij komentarz